Gdy w sobotę rano w Zandvliet słychać stukot kopyt i rżenie koni a wszyscy jeźdźcy są ubrani w charakterystyczne bluzy w drobną biało-czerwoną kratkę to znak, że zaczyna się doroczne święto – wybory nowego króla, czyli het Gansrijden. W zawodach udział biorą de gansrijders, czyli Jeźdźcy Gęsi (w wolnym tłumaczeniu), którzy są członkami lokalnego stowarzyszenia, które w Zandvliet zostało założone w roku 1926. Podobne stowarzyszenia istnieją w innych, sąsiednich miejscowościach w Stabroek, Ekeren, Berendrecht, Lillo i Hoevenen. Stowarzyszenie z Zandvliet było tak liczne, że w roku 1957 zostało podzielone na dwie sekcje, czyli młodych jeźdźców i weteranów. Każda z tych grup ma swoje miejsce spotkań, choć czasem spotykają się wszyscy razem i omawiają sprawy stowarzyszenia.
Het Gansrijden to zawody, które są pozornie proste – wystarczy urwać głowę gęsi, która jest zawieszona głową w dół w sieci rybackiej na drewnianej konstrukcji przypominającej szubienicę. Kiedyś na szubienicy wieszano żywą gęś, ale z czasem zaczęto wieszać martwe albo sztuczne zwierzę. Skoro to zawody, to obowiązują oczywiście określone zasady: można ciągnąć głowę gęsi tylko jedną ręką, a koń nie może stać w tym czasie ani iść stępa. Ten, który urwie głowę gęsi zostaje królem na rok. Natychmiast otrzymuje koronę i pelerynę. Podczas zwodów nad bezpieczeństwem uczestników czuwa specjalny zespól ratunkowy, czyli niby-lekarz i niby-pielęgniarki. Za złamanie zasad lub inne przewinienia jeźdźcy mogą otrzymać karę od niby-agenta, który pilnuje porządku. Widzowie, których nie brakuje dopingują zawodników, bo to wcale nie jest takie proste urwać głowę gęsi, i choć każdy z uczestników chce zdobyć tytuł, to nie każdemu się to udaje. Jednak niektórym szczęście sprzyja, bo tegoroczny zwycięzca Marcel Paardekam zdobył tytuł już po raz ósmy, a wcześniej został królem w roku 2018, 2017, 2013, 2006, 2002, 2000 i 1994. Wielu się zastanawia, czy on ma tak dużo szczęścia czy może ma jakąś specjalną technikę chwytania gęsi za głowę. Ktoś z obserwujących zawody pierwszy raz mógłby powiedzieć, dziwna zabawa mieszkańców dawnych wiosek polderowych.<:p>
Te niezwykłe zawody to tradycja, która już prawie zanikła a jej korzenie sięgają średniowiecza. Źródła historyczne podają, że het gansrijden wywodzi się z ludowości germańskiej, następnie zwyczaj ten przerodził się w popularną zabawę ludową. Zabawa ta była powszechna na terenach wiejskich północno-zachodniej Europy w różnych formach. Na szubienicy wieszano nie tylko gęsi, ale też kaczki, kury, koguty i pawie. Celem każdych zawodów było urwanie głowy ptaka. Z czasem ludowa zabawa całkiem zanikła i przetrwała tylko, jako element folkloru na terenie kilku miejscowości, dawnych wiosek polderowych w okolicach Antwerpii. Mieszkańcy pielęgnują dawne tradycje, bo to nie tylko ważna część ich tożsamości, ale też lokalne święto.
Wybory nowego króla to świetna zabawa zarówno dla samych jeźdźców, jak i kibiców, choć w tym roku pogoda nie dopisała. Padało, wiało, było zimno, ale oni i tak przyszli, bo to tradycja. Zabawa zabawą, ale równie ważny jest element rywalizacji i tak naprawdę każdy z jeźdźców chce wygrać, chce zostać królem. A dlaczego? Powodów jest kilka, ale najważniejsze to szczególny prestiż wśród kolegów, a nawet w całej najbliższej okolicy. To też popularność, bo o nowym królu informują prawie wszystkie lokalne media i sława na długie lata, bo tu w Zandvliet ludzie się znają od pokoleń. Wiedzą, kto zdobył tytuł w danym roku i pamiętają o tym długo. Ale najważniejsze w zdobyciu korony jest to, że ten, kto jest królem może zostać też cesarzem. Musi tylko pokonać królów z innych wiosek polderowych podczas Keizerschap, które jest wydarzeniem roku w całej okolicy. Zdobycie tytułu cesarza to marzenie i cel każdego króla, bo wtedy staje się on chwałą swojej wsi. To jest ogromne wyróżnienie dla wszystkich mieszkańców, bo Keizerschap, zawsze jest organizowany w osadzie z której pochodzi panujący właśnie cesarz, czyli zwycięzca z ubiegłego roku. Podczas Keizerschap obowiązują te same zasady, jak podczas het Gansrijden – trzeba urwać głowę gęsi. Tylko tyle i aż tyle. W zawodach udział biorą królowie, którzy reprezentują stowarzyszenia z poszczególnych wiosek. I jak czasem bywa, niektórzy mają mniej a inni więcej szczęścia. Jak choćby Maarten Gabriels z Zandvliet, który zdobył tytuł cesarza czterokrotnie (2019, 2015, 2012 i 2010). A kto zostanie cesarzem w tym roku?
(aktualizacja 10/04/2020) Tego dowiemy się w sobotę 26 września. W tym roku finał wyboru nowego cesarza został przełożony z powodu koronawirusa, bo zgodnie z ustaleniami Keizerschap zaplanowano na dzień 29 marca 2020 roku.
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!