Covidowe podróże, czyli wycieczki w czasie pandemii

Oostende
Spread the love

W ubiegłym roku wydarzyło się coś, czego się chyba nikt albo prawie nikt się nie spodziewał. Wybuchła pandemia, wprowadzono lockdown i wiele przepisów, które w mniej lub bardziej zmienionej formie obowiązują do dziś. Zmieniło się nasze życie codzienne w znacznym stopniu i każdy z nas ma własne doświadczenia w tym zakresie. Szczególnie dotkliwe dla wielu okazało się ograniczenie wyjazdów, które teraz są już zupełnie zakazane, bo od środy 27 stycznia do 1 kwietnia, aby spowolnić rozprzestrzenianie się koronawirusa Belgia wprowadziła zakaz niepotrzebnych (tj. nieuzasadnionych) wyjazdów zagranicznych np. w celach turystycznych. Niepotrzebne podróże są zakazane zarówno dla osób pragnących wyjechać za granicę, jak i dla obcokrajowców planujących przyjazd do Belgii. Dozwolone są tylko konieczne podróże z ważnych powodów np.: względy medyczne, podróże służbowe, pogrzeb lub ślub członka rodziny, studia i staże etc. Osoby podróżujące muszą wypełnić stosowne oświadczenie, że podróż jest absolutnie konieczna i posiadać dokumenty, które to potwierdzają. Tak podróżowanie dla przyjemności, dla relaksu stało się niemożliwe. A w poniedziałek 15 lutego rozpoczęły się w Belgii tygodniowe krokusvakantie, które dla wielu rodzin były zazwyczaj okazją do wyjazdu za granicę, ale nie w tym roku. Belgijska minister spraw wewnętrznych Annelies Verlinden, powiedziała, że w Belgii jest wiele ciekawych miejsc i można tu spędzić wakacje. Owszem, można. Tylko, że już ponad 100 dni zamknięte są w Belgii wszystkie kawiarnie, restauracje i bary nawet w hotelach. A to, dlatego, że w poniedziałek 19 października 2020 jeszcze przed wprowadzeniem drugiego lockdownu zamknięte zostały wszystkie lokale gastronomiczne. Wszystko to tylko utrudnia planowanie wyjazdów. Szczęśliwie od soboty 13 lutego otwarte są ogrody zoologiczne, ale nadal zamknięte są sale zabaw dla dzieci, kina, teatry, sale koncertowe. Wcześniej otwarte zostały baseny i muzea, jednak centra odnowy biologicznej nadal są zamknięte, czyli nie jest tak najgorzej i można sobie atrakcyjny wyjazd na kilka dni zaplanować. Oczywiście cały czas obowiązują podstawowe zasady, czyli maseczka, dystans i dezynfekcja rąk.



A jak w praktyce wyglądają podróże po Belgii w czasie pandemii? Sprawdziłam, przetestowałam, bo od września zorganizowaliśmy we własnym zakresie trzy kilkudniowe rodzinne wyjazdy we Flandrii. Podróżowaliśmy wyłącznie publicznym transportem zbiorowym, czyli pociągami, tramwajami i autobusami. Zawsze mieliśmy ze sobą małe opakowanie żelu do dezynfekcji rąk, chusteczki odświeżające, dodatkowe maseczki materiałowe i chirurgiczne. Noclegi rezerwowaliśmy przez serwis Booking.com. w obiektach, które spełniały nasze kryteria, które były bardzo konkretne. Znaczenie miała też cena, przy odrobinie wysiłku można znaleźć naprawdę dobre oferty, bo z powodu pandemii covid-19 ceny bardzo spadły, nawet o 50 procent. Zresztą wiele hoteli na swoich stronach internetowych informuje o promocjach.

Blankenberge

Blankenberge

Nasz pierwszy wyjazd to był pobyt w Blankenberge we wrześniu. Wybraliśmy hotel Saint Sauveur w centrum, bo zależało nam na odpowiedniej lokalizacji: blisko do plaży, blisko do dworca kolejowego i sklepy spożywcze w pobliżu.

W hotelu wykupiliśmy jedynie śniadanie, które z powodu obowiązujących przepisów covidowych było nieco inaczej zorganizowane, ale jeszcze w hotelowej restauracji, bo od końca października i to się zmieniło. Jak zatem wyglądało śniadanie zgodnie z nowymi zasadami? W recepcji należało wybrać konkretną godzinę między 8 a 10 i przyjść punktualnie. O określonej godzinie czekał na nas stolik, na którym były już niektóre produkty spożywcze jak pieczywo w koszyczku, który był obwinięty folią spożywczą oraz porcja wędlin i serów na talerzu, który też był obwinięty folią spożywczą. Obsługa restauracji do stolika podawała wybrane dania na ciepło jak: gotowane na twardo lub półmiękko jajka, jajecznica czy kiełbaski oraz napoje gorące. Szwedzki stół, czyli bufet był oczywiście dostępny, ale były tam tylko jogurty, sałatki owocowe, dżemy w opakowaniach jednorazowych i soki owocowe. W czasie naszego pobytu były otwarte restauracje, zatem obiady jedliśmy na mieście a kolację w pokoju, bo w okolicy było sporo barów oferujących dania na wynos a w naszym pokoju był czajnik oraz mini ekspres do kawy na kapsułki. Dla nas była to najlepsza opcja, bo moje dziecko z powodu alergii pokarmowej ma swoją dietę. W hotelu wszędzie były ustawione dozowniki z płynem dezynfekującym i nalepki oraz plakaty przypominające o zachowaniu dystansu i noszeniu maseczki. Dla gości hotelowych dostępny był też basen bez żadnych ograniczeń, ale nigdy nie było tam więcej niż pięć osób i każdy maił sporo miejsca dla siebie.

W centrum Blankenberge i na promenadzie obowiązywał nakaz noszenia maseczek, ale już na plaży nie, choć spacerowiczów było sporo, ale ludzie sami z siebie trzymali dystans. Pogoda była piękna, więc dużo czasu spędziliśmy na spacerach po plaży. Pomiędzy jednym a drugim spacerem zwiedziliśmy miasto, czyli kościół św. Antoniego i kościół św. Rocha. Zachwycającą dzielnicę Belle Époque z wspaniałymi kamienicami w stylu eklektycznym z widocznymi wpływami secesji. A jej dumą jest chyba najpiękniejsza willa w całym mieście – Villa Olga. Niedaleko mieści się het Belle Epoque Centrum w zabytkowej willi, gdzie znajduje się stała ekspozycja, która przybliża istotę i ducha epoki, która odmieniła to rybackie miasteczko. W Blankenberge zabytkowe budynki znajdują się w centrum i łatwo je znaleźć, jak stary ratusz z roku około 1680 (Oud stadhuis van Blankenberge), kasyno w stylu art deco, molo (de pier van Blankenberge) i inne wspaniałe budowle.

Ponieważ podróżowaliśmy z dzieckiem i zależało nam, aby każdy z nas miał przyjemność z tego wyjazdu, dlatego uwzględniliśmy też potrzeby dziecka. Wiadomo najważniejsza była zabawa na plaży i kąpiele w basenie hotelowym, ale poszliśmy też na plac zabaw i przejechaliśmy po mieście się pociągiem turystycznym. Kierowca na każdym przystanku, gdy ktoś wsiadał lub wysiadał dezynfekował siedzenie, zgodnie z przepisami cowidowymi.

Hotel Sauveur  - Blankenberge

Plaża w  Blankenberge



Blankenberge - centrum

Blankenberge

Tourist's trein - Blankenberge



Brugia

Brugge - Brugia

Nasza druga wycieczka rodzinna to był kilkudniowy wypad do Brugii. Hotel zarezerwowaliśmy z wyprzedzeniem, ale w ostatniej chwili musieliśmy znaleźć inny. A wszystko z powodu zamknięcia branży gastronomicznej w całej Belgii od poniedziałku 19 października. Otrzymaliśmy mail, że w związku z wprowadzeniem kolejnych obostrzeń, czyli zamknięciem również restauracji hotelowych, hotel, w którym chcieliśmy się zatrzymać zostaje zamknięty na najbliższe trzy miesiące. Szybko znaleźliśmy inny, w jeszcze lepszej lokalizacji i nawet niższej cenie. Hotel Koffieboontje znajduje się tuż obok głównego placu, czyli Markt. Z okien naszego pokoju mieliśmy widok na dzwonnicę, czyli het belfort. W cenie mieliśmy też śniadanie, które jedliśmy w naszym pokoju. Nie było to dla nas problemem, bo mieliśmy naprawdę duży pokój, w którym poza standardowym wyposażeniem znajdował się też stół, trzy krzesła i aneks kuchenny. Tak, mieliśmy pokój z wyposażoną kuchnią, a w niej: kuchenka mikrofalowa, czajnik, kuchenka gazowa z piekarnikiem, zlewozmywak i wszystkie potrzebne naczynia – talerze, kubki, kieliszki etc. Idealne rozwiązanie, gdy restauracje są zamknięte. A jak było zorganizowane śniadanie skoro restauracja hotelowa była zamknięta. W najprostszy sposób – goście odbierali śniadanie w recepcji. W dużej papierowej torbie było wszystko, co jest potrzebne, aby zjeść dobre śniadanie, czyli świeże i pachnące jeszcze pieczywo, osobno zapakowane plasterki wędliny i serów, jogurty, dżemy, owoce, soki owocowe oraz jednorazowe sztućce. Ponieważ w pokoju był czajnik elektryczny to w pakiecie śniadaniowym mieliśmy też jednorazowe saszetki kawy rozpuszczalnej, herbaty, śmietanki i cukru. Tuż obok hotelu szybko znaleźliśmy otwarte już od rana sklepy z czekoladkami i kawiarnie śniadaniowe, w których mogliśmy też kupić dobrą kawę na wynos. Obiady i kolacje kupowaliśmy w pobliskich lokalach, bo prawie wszystkie były otwarte i bez problemu można było kupić jedzenie na wynos. Nawet restauracja w naszym hotelu oferowała take away. Zwiedzanie Brugii było niezwykłym doświadczeniem, bo ulice, które zazwyczaj były pełne turystów tym razem były prawie puste. Każdego roku odwiedzało Brugię miliony turystów, rekordowy był rok 2018 – 8,3 mln odwiedzających, a roku 2020 – 3,4 mln. O ile turystów jednodniowych jeszcze sporo przyjechało do Brugii to znaczenie spadła liczba turystów zagranicznych, bo prawie 80 procent mniej niż w roku poprzednim. Tak, rok 2020 był katastrofalny dla turystyki, wiele firm z tej branży być może nie przetrwa tego kryzysu. Jeśli więc nie lubisz tłumów turystów to właśnie teraz jest najlepszy czas, aby pojechać do Brugii. Muzea można zwiedzać, bo są otwarte, trzeba tylko wcześniej zrobić rezerwację online. Warto przyjechać do Brugii, bo tu każdy znajdzie coś dla siebie a pusta Brugia jest może trochę smutna, ale bardzo romantyczna.

Take Away - Brugge

Brugia - Brugge - Jan Van Eyck

Brugge - Brugia

Social Distance - Brugge



Ostenda

Oostende

Nasz kolejny wyjazd to Sylwester w Ostendzie. Tym razem zdecydowaliśmy się wynająć apartament tuz przy plaży w obiekcie Vayamundo, który składał się z sypialni, łazienki i kuchni połączonej z salonem. Właściwie to było małe mieszkanko z tarasem, z którego rozpościerał się piękny widok na plażę. Ten widok, był dla nas tak ważny, że już na etapie rezerwacji zaznaczyliśmy, że zależy nam na apartamencie z widokiem na morze. Dlaczego? To proste, trudno przewidzieć, jaka będzie pogodna w grudniu i jeśli mielibyśmy jednak spędzić sporo czasu w pokoju to przynajmniej z okna chcieliśmy popatrzeć na morze. Na szczęście pogodna była sprzyjająca spacerom a widok z okna umilał nam poranną kawę. Jednym z powodów, dla którego zdecydowaliśmy się na apartament z kuchnią była kwestia organizacji posiłków. W Vayamundo jest restauracja, ale oczywiście była zamknięta, jak wszystkie w całej Belgii. A w wielu restauracjach oferujących take away w okresie świąteczno–noworocznym skrócone lub zmienione zostały godziny pracy, dlatego najlepszym rozwiązaniem była organizacja posiłków we własnym zakresie. Było to możliwe, ponieważ kuchnia była w pełni wyposażona: przelewowy ekspres do kawy, lodówka, zmywarka, płyta indukcyjna, mikrofalówka, naczynia, sztućce i zastawa stołowa. Dodatkowym powodem, który zdecydował, że wybraliśmy apartament w tym obiekcie był oczywiście basen, który był dostępny dla gości obiektu. Aby z niego skorzystać należało wcześniej zrobić rezerwację, bo zgodnie z obowiązującymi zasadami bezpieczeństwa obowiązywał limit osób, które w tym samym czasie mogły przebywać w wodzie. Wybór tego apartamentu to był strzał w dziesiątkę i każdemu polecam tę opcję w Ostendzie, zwłaszcza rodzinom z dziećmi. Przed budynkiem jest przystanek tramwajowy – kusttram, czyli międzymiastowej linii tramwajowej, łączącej miejscowości belgijskiego wybrzeża, co znaczenie ułatwia zwiedzanie i poruszanie się po Ostendzie. Codziennie rano lub wieczorem spacerowaliśmy po plaży i jeździliśmy na małe wycieczki. Zwiedziliśmy Bezoekerscentrum Westfront w Nieuwpoort, tam też poszliśmy na plażę, a warto choćby po to, aby zobaczyć wyjątkowy pomnik – Men duńskiej artystki Niny Beier. Posąg przedstawiający mężczyzn na koniach jest ustawiony w morzu, a przypływy i odpływy sprawiają wrażenie, że jeźdźcy znikają lub się pojawiają. W Ostendzie odwiedziliśmy Mu.Zee – muzeum belgijskiej sztuki współczesnej oraz dużo spacerowaliśmy po mieście i po promenadzie Alberta I. Czy wyjazd w grudniu i w styczniu nad morze to dobry pomysł? Tak, zwłaszcza w czasie pandemii, gdy obowiązują obostrzenia i z powodu kwarantanny trudno wybrać dobre miejsce na wypoczynek. Z opublikowanych danych statystycznych wynika, że w czasie ferii świątecznych, czyli kerstvakantie w roku 2020 na belgijskim wybrzeżu zarezerwowanych zostało 1,25 mln noclegów. Dla porównania rok wcześniej, czyli w roku 2019 w tym samym okresie zarezerwowano 1,6 mln noclegów.

Nieuwpoort - plaża

Oostende - Mu.ZEE

Oostende - Ravelingen - Kusttram



Nasze covidowe podróże może nie są zbyt odległe, ale są bardzo przyjemne, i jest to raczej zwiedzanie w rytmie slow travel. To podróże trochę w starym stylu, bo z kanapkami i termosem w plecaku. A co jeszcze zabieramy ze sobą w podróż z dzieckiem w czasie pandemii? Oj długa jest lista rzeczy podstawowych, ale o tym innym razem. Zachęcam wszystkich do kilkudniowych wycieczek, bo mimo pandemii można i warto. My mamy już zaplanowane kolejne wyjazdy, a czy uda nam się te plany zrealizować? Zobaczymy.

Dodaj komentarz

Bądź pierwszy!

Powiadom o
avatar